piątek, 30 sierpnia 2013

Ukochany PIĄTEK

Jak ja lubię piątki... Może w ten weekend nadrobię zaległości. To była szalony tydzień, na szczęście się kończy. Nie mam nic swojego do zamieszczenia wiec za zgodą Siostrzyczki pokażę jej dzieło. Moja Siostra od roku bawi się papierem, próbowała różnych technik ale najbardziej przypadł jej do gustu Quilling. To jedna z jej pierwszych prac: 

Przepraszam za jakość zdjęć ale niestety mój stary wysłużony aparat nadaje się do wymiany z lampą naświetla a bez nie ma stabilizacji: 









A teraz tak dla wyjaśnienia to świecznik ale u mnie służy jako ozdoba na ścianie w kuchni, lubię na to patrzeć :) Świecznika niestety nie mogłabym używać: żywy ogień przy moim żywym Skarbie - WYKLUCZONE :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Powrót do Koniakowa :)

Nie lubię chwalić się swoją pracą dopóki nie skończę, wiec dziś o czym innym.
Właśnie przypomniałam sobie, że nie pokazałam co przywiozłam dla siebie z Koniakowa. Szczerze powiedziawszy zachowałam się jak przysłowiowa sroka :) Rzadko ubieram się elegancko i rzadko zdarzają mi się takie okazje ale... musiałam....





i te detale..........

Sami powiedzcie czy ja mogłam się powstrzymać..

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Po weekendzie :(

Weekend poszedł w zapomnienie miałam tyle planów a tu proza życia: pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie... i nastała niedziela - wreszcie dołożę kilka - kilkadziesiąt pół-krzyżyków... i znów nic z tego mój ukochany Małolat poszedł spać rozłożyłam się o on WSTAŁ jak nigdy po pół godzinie. Myślę sobie to nic może się uda - niestety Moje Szczęście wymyśliło sobie, że papierki na moich mulinach to pasażerowie jego samochodzików i dawaj ściągać wszystkie numerki uratowałam się w porę... Poszliśmy na kompromis dostał wszystkie karteczki bez numerków ;)   ale dalsze wyszywanie nie było już możliwe tak wiec postęp marny :(

piątek, 23 sierpnia 2013

Cieszę się jak dziecko

Wreszcie, nareszcie, już!!!!!!!!!! Mogę zacząć skompletowałam potrzebne muliny (to nie było trudne) i kanwę ( kupiła mi ją Siostrzyczka w Olkuszu ) 


Jak ciężko w mojej okolicy o dobrą pasmanterię czy ludziom już naprawdę nic nie potrzeba? Tylko te przyziemne sprawy są ważne. Tylko internet nic na miejscu oj szkoda.
Mi haftowanie sprawia tyle radości to takie odcięcie od codzienności od problemów to inny świat.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Jak pech to pech

Jeszcze przed wyjazdem do Węgierskiej Górki dostałam piękny wzór do haftowania nie mogłam się wprost doczekać kiedy wrócę i go zacznę... wróciłam i okazało się, że mam wszystkie rodzaje kanwy tylko czarniej brak. Myślę sobie trudno dzień zwłoki jakoś przeżyję ale to oczywiście nie koniec. Idę do mojej jedynej w mieście pasmanterii a tam... brak, zostaje zamówienie przez internet i tak miałam poczynić jakieś zapasy ale to potrwa.....  a ja jestem taka niecierpliwa!!!!!

Na pocieszenie kilka kwiatuszków z  mojego ogródka :)
A na koniec moja ukochana żaba :)



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Spontaniczna wycieczka - Koniaków 15-08-2013r.

Wypady załatwiane na ostatnią chwilę są najlepsze, już dawno żaden wyjazd nie sprawił mi tyle radości :) Odpoczęłam.......... i trafiłam przypadkiem na:





Namówiłam resztę wycieczki a łatwo nie było ;)

Udało się... wprawdzie tylko jeden dzień ale niemożna mieć wszystkiego :)

Dalej było coraz lepiej.


Tempo zwiedzania zastraszające ale nie można wymagać cudów z dwoma dorosłymi mężczyznami oraz sześciolatkiem i dwulatkiem :)


Znalazłam też kilka prezentów dla Mamusi ( taką małą inspirację - Mama szydełkuje ) dla Siostrzyczki i dla mnie :)



Piękne serwety, dodatki, biżuteria, bielizna, zastawa stołowa... Mnie zachwyciły kafle ceramiczne.







Nigdy nie nauczyłam się szydełkowania chociaż moja Mamusia, Babcia i Ciocie robiły na szydełku i muszę przyznać, że mam w domu rodzinnym spory zapas gotowych serwet :)





poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Leniuchowanie

Muszę się przyznać, że nie mam się czym pochwalić. Bardzo leniwy weekend za mną wreszcie odpoczęłam od pracy, od upałów od robienia czegokolwiek. Oczywiście robótek ręcznych mi żal ale jak odpoczynek to odpoczynek. Niestety ten tydzień też nie zapowiada się najlepiej w środę planujemy wypad w nieznane więc tym będę żyła...

 

Z dawnych czasów: cztery pory roku a w zasadzie dwie sama nie wiem dlaczego :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Jeden kolor

Dziś wyprałam i wyprasowałam mój nowy obrazek. Za chwileczkę się nim pochwalę ale najpierw muszę powiedzieć, że zrobię sobie dłuższą przerwę w haftowaniu jednokolorowych obrazków są troszkę zbyt monotonne jak dla mnie - niespokojnej duszy. 
Dzisiaj tez nauczyłam się czegoś nowego o sobie a mianowicie WYDOROŚLAŁAM - śmieszne w wieku 36 lat ale prawdziwe!!!
A było tak.... pisałam dziś test mój pierwszy od wielu lat test i o dziwo podeszłam do niego ze spokojem mogłam spać poprzedniej nocy, moja rodzina nie miała mnie dość, obyło się bez paniki.... gdybym miała ten luz kilka lat temu tyle nerwów swoich i swoich bliskich mogłabym zaoszczędzić :) 
Muszę się przyznać aż tak idealnie  to nie było ale to już nie moja wina: jadę sobie na 9 do Sosnowca jak na mnie przystało godzinę wcześniej (nie lubię się spóźniać wolę poczekać) a tu korek gigant stanie w nim odjęło mi cały zapas czasu jaki sobie przygotowałam ale udało się na miejscu ( IV piętro ) byłam za 3 minutki 9.



 A oto moja praca:)




A teraz efekt przewie końcowy, prawie bo bez ramki mam taką wymarzoną dla niego ale niestety w sklepie jeszcze nie spotkałam ;)
 










 

środa, 7 sierpnia 2013

Gooooorąco

Nie dla mnie te upały!! W pracy nawał zajęć a ja nie wiem w co ręce włożyć a do tego nie mam siły poddasze oddaje to co słoneczko mu daje :) Oczywiście lepsze to niż deszcze burze grad ale granice mojej wytrzymałości zostały przekroczone:  jestem ospała, brak koncentracji, brak chęci....
 Nawet mój obrazek choć prosty nie chce się skończyć, a już tak niewiele zostało... mam już na oku nowy :)

Na pocieszenie dwa pieski :)



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Poniedziałek :)

Na początek coś co mnie ubawiło z samego rana:

Obsługa dystrybutora wody w mojej pracy: dystrybutor jest z nami długie lata i nigdy nikt się nie interesował przeglądami, czyszczeniem, wymianą części (pomimo monitów)... i nagle po latach stał się cud firma dostarczająca man wodę postanowiła, iż wyżej wymienione usługi będą płatne... i zgadnijcie 

A teraz kolejna odsłona z cyklu stare dzieje ale jak tu się nie chwalić przecież to moja własnoręczna praca, ktoś kto śledzi moje poczynania na pewno pozna gdzie się znajduje ten obrazek :)


Bardzo lubię ten obrazek jest taki kolorowy, żywy, optymistyczny!

Muszę się jeszcze pożalić: znów udało mi się przypadkiem w sieci natknąć na wykonanie obrazka, które miało być takie moje... 

sobota, 3 sierpnia 2013

Pokonałam ogórki!!!!

Ależ wzniosły tytuł :) Biorąc pod uwagę pogodę a raczej upał, moje Małe Szczęście, które chodzi spać o 21 to mam się czym pochwalić Udało się pokonałam 10 kg ogórków :)
Na początek - pobojowisko i mój silikonowy pomocnik do obierania czosnku:

A teraz rezultat OBY BYŁY PYSZNE :)






Wyszywanką nie mogę się chwalić ponieważ nie byłoby niespodzianki :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Dawne dzieje

Dziś chciałam się pochwalić bardzo starym obrazem łączy się z nim wiele wspomnień ale nie o tym.... To jedyny obraz który haftowałam na pomalowanej kanwie - nie lubię tego wole wzory liczone, jest to też największy wyhaftowany przeze mnie obraz. Wisi na ścianie w salonie moich Rodziców. Ramę zrobił Tato. 






Nie wiem czy wypada przy tej prezentacji tak schodzić na niziny egzystencjalne ale muszę się tym podzielić: kupiłam rano, przed pracą, na targu 10kg ogórków i cały czas się zastanawiam kto mi je zrobi :) Chyba mnie zaćmiło :) To wszystko przez to, że uwielbiam ogórki i zawsze mi się wydaje, że mi braknie, że będzie za mało. Nie wspomniałam jeszcze, że to nie koniec bo nie mogę sobie pozwolić na jedną serię kiszenia (mogą być niedobre) więc to jeszcze nie jest ostatnie słowo :) Dlaczego kupiłam więc 10kg a nie jak zawsze 5kg?!?!

czwartek, 1 sierpnia 2013

Kolejna niespodzianka :)

Ja tu gadu gadu o obiadku i ani słowa o tym, że zaczęłam kolejny obrazek - nadrabiam wiec zaległości :)


Pyszny obiadek :)

Muszę zacząć od tego, że dużo się ostatnio dzieje, zmienia, nie mam na nic czasu - albo po prostu jestem źle zorganizowana :) W niedzielę miałam na to kolejny dowód: zabieram się za tradycyjny w naszej rodzinie obiadek a tu.... szok nie kupiłam schabowego, nie kupiłam śmietany do ogórków a tu mąż zaraz wróci.... co robić.
I wymyśliłam może znacie ten przepis - ja go uwielbiam:
pierś z kurczaka
dwie łyżki mąki
dwie łyżki majonezu
dwa jajka przyprawa do kurczaka (ja lubię złocistą)

Genialny przepis na pyszne kotleciki :)

Pierś kroję w drobną kosteczkę, przyprawiam i odstawiam


 Ubijam pianę z dwóch jajek, odstawiam, (tu ręcznie bo moje maleństwo spało)


Resztę składników  mieszam i łączę wszystko razem


Pozostało smażenie i zajadanie się :)


 A zamiast mizerii zdrowiutka marchewka z groszkiem




Udało się obiad uratowany :)