To nie jest tak, że zajęłam się Magicznym Sal-em i nic więcej nie robię o nie nie... Zaczęłam również drugą z czterech części "Lini życia" Jestem zakochana w tych wzorach, wiem już także gdzie je powieszę jedyne czego nie wiem to ramki, może jak skończę wszystkie to będę miała wizje.
Powoli zdrowiejemy, piszę powoli bo nie chcę zapeszyć :)
Strasznie nie lubię pokazywać zaczętych prac ale udział w sal-u przełamał tą zasadę :)
Ja też nie lubię chwalić się w czasie pracy, ale czekać na całkiem gotowe dzieło..czasem to trwa przecież kilka miesięcy...też jestem ciekawa jak oprawisz te dzieła i jak zawisną, trzymam kciuki i czekam na ciąg dalszy, Mam nadzieję ,że z każdym dniem choroba u Was słabnie :-)
OdpowiedzUsuńDziś już było dobrze. Mam nadzieję, że tak pozostanie chociaż szanse marne - wszyscy wkoło chorzy... taki czas :( Ja tak nie lubię jak mój Piotruś choruje
OdpowiedzUsuń